czwartek, 9 lutego 2012

Pierwszy.

Zayn.

Mija dzisiaj 3 rocznica odkąd spotkałem tą dziewczynę, od kąt mija śmierć jej ojca, od kąt po raz pierwszy zapaliła przy mnie papierosa. Po raz pierwszy widziałem tak piękną dziewczynę o tak smutnych oczach przy których odmawiało mi mowę, dałbym wszystko abym tylko mógł przeżyć tą sytuacje jeszcze raz i zapytać ją o głupie imię, przynajmniej nie musiałbym w moich myślach wymyślać każdego innego imienia które do niej pasuje i pewnie takiego jak się nie nazywa.
30 VIIII od kiedy to się zdarzyło pamiętam każdą godzinę tego dnia, każdy jej gest, zabrudzone policzki jej tuszem i to jak mówiła, głos miała pełen nadziei, nadziei która po woli w jej samej umierała bo nie miała po co już żyć skoro życie ją oszukało.

*
Nasza Trasa do Londynu właśnie się zaczynała mieliśmy spędzić w stolicy dobry miesiąc, bez chwili odpoczynku ale bez jakich kol wiek wielkich koncertów jedynie największą frajdę naszego wyjazdu sprawiali mi moi fani, nasi fani prościej mówiąc.
Przy okazji zaliczyć dobrych występów mody i po ,poznawać nowe modelki jednym słowem dla mężczyzny to coś na prawdę interesującego. Ale mimo sytuacji nie miałam ochoty na nowe powznawianie jakich kol wiek kobiet oprócz tej jednej, od kiedy jestem dość rozpoznawalny mam szanse znowu ją zobaczyć i zapytać po prostu czy wszystko u niej w porządku? Do tego dowiedzieć jak się nazywa, a potem mógłbym odejść i tak jak przedtem w milczeniu przechodzić 30 września tak jak przechodziłem, tego dnia zawsze byłem jakoś zamknięty w sobie nie dawałam żadnego znaku życia, tak jakby moje serce dawało znicz tej okazji, kilka razy chciałem sobie poprawić humor ale po chwili to wszystko wracało mi z powrotem do mojej głowy, ona, jej sytuacja, i jej najsmutniejsze oczy.
-Dobrze się czujesz ? Usłyszałem nagle, pewnie znowu się zamyśliłem i nie dawałem znaku życia teraz to było coraz trudniejsze chłopaki zawsze wiedzieli kiedy coś mnie gryzie tyle czasu ze sobą spędzamy trudno by było tego nie zauważyć.
-Tak wszystko w porządku, nic mi nie jest zamyśliłem się. Za ile będziemy na miejscu?
-Za dobre 15 minut więc szykuj się na wyjście. Oznajmił mi Harry
- taa. Wymotałem i zaczęłam zbierać to co mi po upadało, resztki jedzenia i coś co było koło mnie ale nie miałem pewności że to akurat moje.
*
Pisk fanek był bardzo denerwujący, czasami zastanawiało mnie czy one nigdy nie widziały chłopaka w moim wieku?
Zaczęliśmy robić sobie wspólnie z nimi zdjęcia, Lou jak zawsze wszystkich ściskał za tyłek, przez niego wszystkim weszło w tik i gdy tylko mamy wspólne zdjęcia się szczypiemy jakbyśmy musieli się dowartościować nie pomijając faktu że koło nas zawsze jest ponad dobre tysiąc dziewczyn które chciały by nam to zrobić.
-Zayn mogę z tobą zdjęcie proszę?
-Tak nie ma sprawy. Zacząłem się uśmiechać i robić z dziewczyną zdjęcia.
-Wybaczcie panie, ale musze go porwać i wziąć. Hazza uratował mnie, nie miałem ochoty na żadne zdjęcia na żadny kontakt z jakąś dziewczyną.
-Co się z Tobą dzieje?
-A co ma się ze mną dziać niby, bo nie rozumiem?
-Od tygodnia jesteś jakiś markotny. Wtrącił Liam który otworzył nam drzwi do samochodu.
-No nic mi nie jest, zmęczony ostatnio jestem i tyle. Wywołałem na sobie uśmiech, bo na prawdę przesz ostatni tydzień nie miałem za bardzo dobrego humoru i nic mi się nie chciało, byłem zmęczony sławą i tym wszystkim.
-Chłopaki daje wam po planu dnia przez najbliższy miesiąc naszego pobytu tutaj. Nasz menager wykombinował abyśmy w weekendy mieli czas tylko dla siebie i chodź raz z pobytu gdzieś mogli coś zwiedzić, niż tylko pola z sceną i centra handlowe ale znając Nialla pewnie tylko tam będziemy spędzać czas opychając się tymi jego Fast foodami.
-Jutro mamy spotkanie z fankami o 14, potem macie wolne, a po jutrze jedziemy z samego rana dokładnie o 6 rano na plan modelek, a wieczorem będziemy na ich pokazie no i oczywiście po tym impreza i dalej nie będę tłumaczyć macie napisane na Rozpiscę..
-No chyba Ci się coś pomyliło. Wyrwało mi się nagle, nie powinienem tak mimo że nasz menager był od nas wiele starszy i kazał nam mówić do siebie po imieniu.
-Słucham?
-Chodziło mi o to że jutro nie mamy spotkania z fankami tylko jedziemy na spotkanie do szpitala z dziećmi. Wytłumaczyłem mu moje wyrwanie się nagłe.
Popatrzył na nasz plan, spiął swoje brwi i szukał czegoś pewnie mojej pomyłki aby miał racje i mógł odegrać się żebym nigdy tak więcej nie robił ponieważ jest starszy, nie mam pewności ale tak przeczuwam.
-Masz racje, przepraszam.
-Ja też przepraszam. Popatrzyłem na niego z skruchą w oczach i potem znów zacząłem oglądać nasze plany dnia.
-Mamy wynajęty dom na cały miesiąc w Londynie, miód. Wyrwał jeden z chłopaków
-To super, cieszę się bardzo.
-Zayn, co Ci jest ?
-No nic mi nie jest, dajcie spokój.
-Chłopak ma ciche dni przeżywa, dorasta. Jak zawsze musiał jakoś odreagować na moje nerwowe odpowiedzi Lou.
-Dajcie spokój. Powtórzyłem drugi raz.

*
-Spóźniamy się już dobrą godzinę nie można szybciej?. Każdy z chłopaków po woli już zaczął marudzić nawet ja.
-Nie nasza wina że nie można wyjechać, ale myślę że za chwile będziemy.
-Za chwile to było dobre 30 minut temu. Zjechał na siedzeniu Niall w dół.
-Nie marudźcie to nie jest nasza wina!
-Sam marudzisz Liam,, a nam nie pozwalasz. Wystawił do niego język.
Po chwili ruszyliśmy i jak kierowca zapowiedział dobra chwila minęła  byliśmy już na miejscu.
Było to dla nas nowe przeżycie ponieważ nigdy wcześniej nie zwiedzaliśmy szpitali, czy w ogóle dzieci które tam były wiedziały o naszym istnieniu, a jeśli wiedziały to czy przepadały za naszą muzyką.
Zaprowadzili nas do jakieś salki w której to wszystko się odgrywało, zasiedliśmy na stole i czekaliśmy tylko kiedy przyjdą nasi fani. Zaczęli się gromadzić nie tylko ludzie zapisani z szpitala, ale też ludzie którzy byli na odwiedzinach do nich.
Miałem przeczucie że mało kto tu przyjdzie, ale chyba nie powinienem nigdy mieć złych myśli ponieważ zazwyczaj wszystko inaczej się potoczy. Zaczęliśmy rozmawiać że wszystkimi, rozdawać autografy, a pod koniec pewnie na zdjęcia.
Godzina minęła poprosiliśmy o przerwę, chłopaki chcieli jeść a mi zachciało się palić.
Zmierzałem właśnie do drzwi, aby wyjść na ich park gdzie ludzie zamieszkujący tutaj z swoich powodów mogli też wyjść na świeże powietrze. Park był bardzo ładny, ponieważ pogoda dopisywała jak na tą porę powinna.
Poszukałem jakieś pod końcowej ławki abym nie rzucał się w otoczenie i spokojnie zaspokoić moje płuca. Miałem tylko 20 minut więc musiałem się lekko streszczać aby się nie spóźnić ponieważ mi nie wypada.
Patrzyłem na staw który był naprzeciwko mnie i patrzyłem na ludzi którzy puszczają kamyki do wody, lub karmią kaczki. Zacząłem znowu rozmyślać nad tą sytuacją, lecz nie potrwało to długo ponieważ ktoś naprzeciwko mnie podjechał na wózku inwalidzkim, przyjrzałem się mu dokładnie ponieważ nie bardzo wiedziałem o co chodzi.
-Nie szkoda Ci płuc na takie coś?. Zapytał nagle gdy zobaczył że kończę właśnie palić.
-Myślę że szkoda, ale mogę powiedzieć że jestem uzależniony więc muszę.
-Nie powinieneś palić, będziesz miał jeszcze raka, a to już nie jest taka fajna sprawa. Zaczął mi to wszystko tłumaczyć, aż głupi zrobiło mi się że musiał mnie zobaczyć jak właśnie się tym truje ale miałem pewność że nikt tak daleko ze szpitala nie będzie tutaj.
Postanowiłem że już pójdę ponieważ nie wiele przerwy mi zostało.
-Jeśli chcesz to pomogę Ci odwieść cię do szpitala. Zapytałem ponieważ tak daleko będzie pewnie mu jechać aż tam. Chłopak popatrzył na swoje nogi i znowu zrobiło mi się głupio że o to zapytałem, ale chciałem tylko mu pomóc.
-Domenico? Zaczął ktoś krzyczeć. Chłopiec odwrócił się tułowiem i pomachał ręką do dziewczyny która szybko tu przybiegła.
-Przepraszam że odjechałem, ale zobaczyłem że on tu pali i chciałem mu powiedzieć że to nie zdrowe. Mówił taki ucieszony do niej, a ona go tylko słuchała z dumą.
-Masz na prawdę uczynnego pacjenta.
-To nie jest mój pacjent, to jest mój brat. Roześmiała się na krótko i wtedy do mnie dotarło zaczęły wracać wspomnienia z tamtego dnia.
-Moja siostra kiedyś też paliła, ale kiedy opowiedziałem jej jak bardzo to nie zdrowie przestała i myślałem jak opowiem Tobie to też jakoś pomogę.
Wiedziałem już że to ona, że to na prawdę ona poznałem po tym lekkim śmiechu, jej rysach twarzy falowanych włosach i twarzy pełnych piegów urosła nawet bardzo urosła, wydawało by się na pierwszy rzut oka że wszystko u niej w porządku ale pozory mogą mnie mylić i to nawet bardzo. Zauważyłem że ona też mi się nerwowo przygląda, możliwe że mnie poznała lub po prostu jest moją fanką i miała za chwile zacząć piszczeć.
-Jestem Domenico. Podał mi rękę, uścisnąłem ją dość mocno że chyba za bardzo.
-Zayn, a Twoja siostra ma na imie?
-Veronica, ale ja mówię na nią Ronnie mimo że nie lubi kiedy ktoś tak na nią mówi wtedy wpada w szał ale mi pozwala. Dziewczyna a raczej Veronica puściła bratu oczko odwróciła go i poszliśmy wszyscy w stronę szpitala.
Czekało mnie jeszcze dobre kilka godzin siedzenia z nimi, dowiedziałem się w której sali leży mój nowy kolega więc postanowiłem potem odwiedzić go znowu, aby porozmawiać z jego siostrą musiałem. Ponieważ znów bym się zamęczał tym że miałem ją na wyciągniecie ręki, a nie zapytałem o to o co chciałem, musiałem po prostu musiałem.

*
Taki ponury, ale nie chce od razu pisać czegoś wesołego. Wszystko w swoim czasie ;) No i myślę że spodoba się oczywiście bo to najważniejsze, przyjmuje nawet krytykę bo w końcu na niej się człowiek uczy ;)

2 komentarze:

  1. pisz następny odcinek :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie piszesz ; D .
    Będę często wpadać ; )

    zapraszam na mojego bloga . ;
    http://siostry-w-akatsuki.blog.onet.pl

    Pozdrawiam Mits ; *

    OdpowiedzUsuń