poniedziałek, 13 lutego 2012

Drugi.


Zapukałem z 3 razy do drzwi Domenico, od razu chyba wiedział kto przyszedł pewnie nikt nigdy nie pukał do niego.
-o Zayn. Miło było patrzeć że uśmiecha się na mój widok, musiałem porozmawiać trochę z nim i zabrać na kilka chwil jego siostrę aby z nią porozmawiać, lub zabrać teraz.
-Cześć. Wypowiedziałem do nich oboju, chyba nie patrzyła na mnie nie mam pewności czemu może ją zraziłem tym że akurat jej brat się do mnie odezwał, a nie do nikogo innego.
-Jak udało się spotkanie ?
-Było bardzo wyczerpujące, ale to jak każde w tym potrzeba dużo energii przede wszystkim inaczej nie damy rady. Zacząłem mu tłumaczyć jak to jest z tym wszystkim, słuchał uważnie jak nigdy nikt zadziwiał mnie z każdym gestem ten chłopiec mimo że znam go tak krótko mogłem od razu powiedzieć że świetny z niego dzieciak.
-Mam do Ciebie prośbę Domenico, czy mógłbym porozmawiać krótką chwile z Twoją siostrą na osobności?
Popatrzył na swoją siostrę, potem znów na mnie, a następnie pokiwał  głową.
Wyszliśmy z jego Sali na korytarz, na moje szczęście nikogo nie było więc spokojnie mogłem się zapytać o parę rzeczy które mnie interesują.
-Tak to ja. Powiedziała nagle gdy tylko wyszliśmy, nie na takie rozpoczęcie liczyłem.
-Jesteś na mnie zła, za to że tu cię wziąłem chciałem tylko wiedzieć, jesteś?
-Nie jestem przecież nic się nie stało,  tylko wstyd mi tu trochę stać z tobą i rozmawiać.
-Wstyd?
-Tak wstyd, mi za tamto zachowanie byłam kompletnie roztrzęsiona i nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Założyła ręce na ramiona i nawet nie próbowała na mnie patrzeć, nie bardzo rozumiałem jej zachowanie.
-Przecież wiesz co się wtedy stało, jeżeli nie masz ochoty ze mną rozmawiać to tylko chciałem wiedzieć co tam u Ciebie i znać twoje imie, ale już je znam Veronico. Posłałem jej najmilszy uśmiech jaki potrafiłem z siebie samego wydusić.
-Nie już wszystko w porządku, miło Cie znowu widzieć byłeś pierwszą osobą której mogłam się wyżalić i pamiętliwą ponieważ mogę uznać że przez Ciebie zaczęłam palić. Popatrzyła na mnie grzesznym spojrzeniem
-To była Twoja decyzja w końcu nie moja, ale dobrze że z tym skończyłaś. Zaśmiałem się krótko.
-W ogóle miło Cie znowu widzieć, w takich przykrych okolicznościach ale miło że znów tu Cie widzę.
-Mnie Ciebie też miło widzieć, mam nadzieje że nie ostatni raz.
-Też mam taką nadzieje.
Spojrzałem na zegarek zostało mi tylko dobre kilka minut aby wyjść, więc musiałem się lekko streszczać.
-Mógłbym jakiś kontakt z Tobą, zostajemy z zespołem dobry miesiąc w Londynie, a weekendy mamy wolne więc można by było to wszystko powtórzyć ale tym razem jakoś weselej. Znowu próbowałem podarować jej najmilszy uśmiech, a ona tylko go odwzajemniło i wydawał mi się najpiękniejszy jaki mogłem kiedy kol wiek dostać od jakieś kobiety.
*
Mijał po woli kolejny tydzień, dzisiaj mieliśmy mieć próbę na jakieś siłowni, aby potrenować głos, no i samych siebie.
Zmierzaliśmy właśnie na nią aby poćwiczyć.
-Będę trenować dzisiaj swój kaloryfer. Harry zaczął obmacywać swój brzuch na którym nic nie było praktycznie.
-To ty akurat musisz chyba sobie po przykleić bo nic innego Ci nie pomoże.
-A ja mam taki pomysł zrobię sobie operacje gdzie wkleję sztuczne mięśnie, i będę mieć bardzo przyzwoite ciałko potem nagramy teledysk gdzie będę takie dziewczyny ćwiczyły nago, a ja w środku nich i będzie tak fajnie wy tam gdzieś w koncie będziecie śpiewać, a ja z nimi ćwiczyć. Fantazjował znowu Niall, czasami zastanawiałem się czy on na prawdę ma dobrze poukładane w głowie.
-Nie wierze że one by chciały by być z Tobą w jednym pomieszczaniu, od razu byś się na nie rzucił. Skomentowałem to wszystko.
-Popatrz na swojego Dżoniego, a potem na mojego i powiedz czego Ci brakuje.
-Wybacz nie mam lupy aby zobaczyć twojego kompana. Zrewanżowałem się a nim, uwielbiałem kiedy Niall był przez wszystkich gaszony robił wtedy oczy dziecka które miało się zaraz rozpłakać.
-Uwielbiam kiedy masz dobry humor. Rzucił się na mnie Liam i zaczął  miziać moją szyję jego nosem.
-Ogarnij się człowieku, wiem że Daniell nie ma ale nie musisz akurat na mnie wyładowywać swojej presji seksualnej.
-Jesteśmy. Wyrwał nam krzykiem Harry.
Czasami wydawało mi się że serio jestem w grupie z homoseksualistami.
Zasiadaliśmy na sprzętach i czekaliśmy kiedy tylko te panie które ćwiczyły będą gotowe wrócić z tego wszystkiego i porozmawiać z nami. Patrząc na Harrego mogłem określić że jemu to tylko ślinka cieknie gdy widzi takie dziewczyny, które nie mają nawet niczego.
-Będą może nagie? Wtrącił Lou do naszego menagera
-Dla Ciebie zawsze tylko musisz ładnie po prosić. Zamrugał do niego aby uświadomić mu że na prawdę nie.
Tak na serio Lou i Liam nie mieli co marudzić, ponieważ ich ‘’dziewczyny’’ czekały na nich zawsze gdzie kol wiek się teraz znajdowały. Daniell miała do Liama nie długo przylecieć zawsze przylatywała gdy zaczynały się wakacje.
Po treningu, pojechaliśmy na imprezę która była sponsorowana przesz budynek w którym to wszystko się odbywało więc na alkohol mogliśmy liczyć za darmo i oczywista rzecz bardzo ważna dla Nialla darmowe przeróżne jedzenie.
*
Obudził mnie dźwięk mojego sms. Na śmierć zapomniałem że dzisiaj pierwszy dzień weekendu i umawiałem się z Ronnie nie wiedziałem czemu nie lubi gdy ktoś tak na nią mówi, było przesłodkie a jej wydłużonego imienia nie miałem zamiaru mówić w myślach ponieważ za dużo czasu by mi to zajęło, możliwe że kiedyś i mi pozwoli tak mówić mam taką nadzieje. Na godzinie 16 musiałem być gotowy aby znowu ją zobaczyć, obiecała mi że zabierze mnie w miejsce gdzie nikt który mógłby nam przeszkodzić nas nie znajdzie.
*
Wyglądała jeszcze piękniej niż wtedy kiedy ostatni raz widziałem ją w szpitalu, bardziej kobieco w sukience mogłaby mi się pokazywać chyba codziennie, a nadal nie byłoby mi mało.
-To pokażesz mi to miejsce, nigdy nie zwiedzałem dokładnie Londynu.
-Oczywiście, ale może najpierw jakaś kawa chyba że nie pijesz?
-Ja stawiam, więc możemy iść na kawę. Popatrzyła na mnie z dziwną miną i stałą w miejscu gdy ja przeszedłem dobre kilka kroku od niej, podarowałem jej uśmiech i dopiero wtedy ruszyła w moją stronę.
-Zaprowadzę Cie do najlepszej kawiarni gdzie można kupić oczywiście najlepszą kawę moim zdaniem w Londynie.
Kupiliśmy sobie kawę i zmierzaliśmy właśnie do magicznego miejsca o którym opowiedziała mi więcej Ronnie gdy staliśmy w kolejce.
-To tutaj. Pokazała na drzewo którego długie gałęzie z liściany dosięgały do ziemi, Rozchyliła gałęzie i weszliśmy do ‘’środka drzewa’’. Ujrzałem gałąź na której po chwili moja towarzyszka usiadła.
-Miałaś racja magiczne miejsce. Usiadłem obok niej przez cały czas miałem zamiar patrzyć tylko na nią.
-Czemu mi się tak przyglądasz?
-Bo jakoś kusi mnie, a jak już patrzę czuje się lepiej. Roześmiała się i uderzyła mnie lekko łokciem.
-Nie musisz mnie bić przecież i tak nie przestane. Odwróciła się do mnie plecami. Dało mi to satysfakcje aby przysunąć się do niej bliżej.
-W dalszym ciągu nie odpowiedziałaś na moje pytanie, co tam u Ciebie?
-A co ma być? Wydaje mi się że teraz wszystko się układa i będzie dobrze, a raczej jest dobrze. Zaczęła zerkać na mnie kącikiem swoich oczu.
-A może tak zapytasz z grzeczności co u mnie hm? Uśmiechnąłem się do niej, i próbowałem odwrócić w swoją stronę aż w końcu mi uległa i mogłem patrzeć na jej twarz.
-A nie widze potrzeby, jesteś sławny usamodzielniasz się grasz koncerty, szaleje za Tobą kilka tysięcy dziewczyn moim zdaniem ja bym była w niebie co?
-I jestem w niebie teraz w tej chwili, a tak poza tym to nie jest wcale tak cudownie nie licząc moich fanów, a Ty jesteś moją fanką. Zaśmiała się dość długo.
-Znam dobre 3 piosenki, to mogę uważać się za fankę?
-Możesz uważać się za moją fankę, a reszta to nie musi wiedzieć.
-Po co przyjechaliście do Londynu?
-Rozdawanie autografów, spotkanie i takie inny rzeczy potrzebne do szczęście.
Zaczęliśmy opowiadać kilka dobrych historii z swojego życia, jak to się pozmieniała od dobrych 3 lat kiedy pierwszy raz się widzieliśmy i myśleliśmy że ostatni, to na prawdę racja że nie powinienem myśleć że nic nigdy nie wyjdzie. Dostałem kilka dziugnięć w żebra od tej piegowatej istoty, było na prawdę świetnie nigdy wcześniej tak dobrze nie bawiłem się na pierwszym spotkaniu, ona jest po prostu wyjątkowa.
-Powtórzymy to kiedyś? Schyliłem się do jej twarzy że czułem jej oddech na swoich podbródku. Szliśmy właśnie w stronę przystanku na którym mieliśmy zakończyć dzisiejsze spotkanie,
-Ale tym razem to ja stawiam kawę.
-W takim razie nie pójdziemy na kawę, tylko na zwykły spacer. Wystawiła do mnie język.
Pożegnała się ze mną , ponieważ każdy musiał iść w inną stronę.
-Ej poczekaj. Krzyknąłem gdy była trochę daleko ode mnie, podbiegłem do niej i ją zatrzymałem.
-Dlaczego nie lubisz gdy ktoś na Ciebie mówi Ronnie?
-Bo nie, cześć. Odwróciła się i przyspieszyła swój krok. Chyba nie powinienem o to pytać, ale za bardzo mnie to ciekawiło może wiązało to się z jej tato, tak bardzo chciałem się tylko dowiedzieć jeszcze od niej wiele rzeczy ale wiedziałem że na to nie pora.

4 komentarze:

  1. Słodko ; DD
    Kcem więcej! *w* ..

    Pozdrawiam Mits ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. słodkiee , masz talent , mogłabym czytać i czytać . ; *** .

    OdpowiedzUsuń
  3. 29 yr old Data Coordiator Benetta Brumhead, hailing from Fort Saskatchewan enjoys watching movies like Topsy-Turvy and Flower arranging. Took a trip to Rock Drawings in Valcamonica and drives a MX-6. Pobierz Wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń